Życie nie jest łatwe. Co to, to nie. Każdy przeżywa je inaczej i wielu ludzi nie potrafi sobie poradzić z otaczającym ich światem. Tak jak ja.
Moje życie stoi w miejscu. Dlaczego tak myślę, skoro wyprowadziłam się do dużego miasta i zaczęłam studia, i wydawać by się mogło, że również rozpoczęłam nowe życie? Otóż niestety, mimo tego wszystkiego, nie potrafię iść na przód. Nadal coś mnie trzyma w przeszłości.
Na zajęciach z psychologii, wykładowca przeprowadził pewien test, który miał określić typ naszej osobowości.. No i wyszło, że jestem neurotyczką.. Tak w dużym skrócie oznacza to, że mam skłonności to depresyjnych nastrojów i wiecznego zamartwiania się. No i to, że jestem raczej nie bardzo towarzyskim człowiekiem. Niestety nie mam pojęcia jak to przezwyciężyć. Czuję jakbym weszła w ruchome piaski i nie było obok nikogo, kto mógłby mnie uratować.
Samotność jest okropna. Niby wszystko jest ok, masz kontakt z różnymi ludźmi. Nawet dość dobrze się z nimi dogadujesz, ale tak naprawdę nie obchodzi ich co u Ciebie, jak się naprawdę czujesz. I to ty zawsze piszesz pierwsza/y, nigdy nie oni. Mówią ci, że są twoimi przyjaciółmi, ale tak naprawdę mają Cię gdzieś. Twierdzą, że możesz im powiedzieć wszystko, a jednocześnie czujesz, że już mają dosyć Twojego narzekania. Jak wyjść z tego bagna? Gdzie poznać osobę, dla której będziesz najważniejsza/y?
Bo o to w tym wszystkim chodzi. O MIŁOŚĆ. O to, żeby kochać i być kochanym.
Moim największym życiowym marzeniem jest założenie kochającej się rodziny. Tylko tyle. I aż tyle. Patrzę na te wszystkie szczęśliwe pary i mam dosyć czekania aż mnie to spotka. Bo niby czemu, do cholery, akurat ja nie mogę sobie znaleźć jednej, właściwej osoby? Niedługo muszę pójść na pewne wesele i znowu będę się kiepsko bawić, bo jako jedyna nie będę miała partnera. No, chyba, że w ciągu następnego półrocza zdarzy się cud, uderzy piorun i z nieba mi zleci mężczyzna moich marzeń.
No i niech ktoś mi powie, że moje życie nie zatrzymało się w miejscu.. Cierpliwość już jest na wyczerpaniu, serio. Modliłam się, błagałam, więc albo jeszcze nie pora na związek, albo przeznaczone jest mi być zgorzkniałą starą panną z dziesięcioma kotami i pięcioma psami.
No, ale z racji tego, że aktualnie nie widzę rozwiązania tej beznadziejnej sytuacji to pozostaje mi czekać. W sumie to pewnie nie ja jedyna mam taki problem i byłoby fajnie gdybyście opisali swoje historie. Poczułabym się może raźniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz