wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział 12

Właśnie szła na spacer po błoniach. Było jeszcze dużo czasu do zajęć,a musiała pomyśleć. Nie miała pojęcia jak rozegrać sytuację między Hermioną a Draco. Zmieniła się. Już nie była tą ślepą zakochaną idiotką co kiedyś. Teraz pragnęła szczęścia Draco i Hermiony. On był jej najlepszym przyjacielem, a ona przyjaciółką. Oddaliła się od dziewczyn, które kiedyś uważała za swoje najlepsze kumpele.
A może po prostu porozmawiać szczerze z Draconem ? Ale głupio tak jej iść do niego. On nawet nie wie co się stało, że jego narzeczona się do niego nie odzywa.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Spacerowała po zamku. Myślała o zdradzie swojego narzeczonego. Jak on mógł ? I co ona ma niby teraz zrobić ? Zachowywał się jak gdyby nic się nie stało. Miała ochotę wykrzyczeć mu prosto w twarz co o nim myśli. Że jest dupkiem. Egoistą. Zapatrzonym w siebie arystokratą. Chciało jej się krzyczeć i płakać. Nie mogła się z tym pogodzić. Tak bardzo go kochała. Bardzo. Bardzo. Czy przejdzie jej to ? Może to było tylko młodzieńcze zauroczenie i nic więcej ? Nie wiedziała. Już niczego nie wiedziała. Poszła do swojego dormitorium. Musiała przebrać się na zajęcia. Lekki makijaż po przepłakanej nocy bardzo by się przydał.
Ubrała się zwyczajnie. Nie lubiła nosić jakichś wymyślnych strojów.
Stylizacja na spacer ;)
Wzięła torbę i poszła na śniadanie. Przed Wielką Salą stała Pansy Parkinson i najwyraźniej na nią czekała.
- Hej, Miona ! - krzyknęła na cały głos gdy tylko ją zobaczyła i podeszła ją przytulić. - Jak tam skarbie ? Jak się czujesz ?
- A jak myślisz ? Upokorzona, odrzucona i tak dalej... lepiej nie wiedzieć. Wierz mi.
W tym momencie ze schodów schodził Draco. Kiedy zobaczył Hermionę uśmiechnął się szeroko.
- Miona, kochanie. Czemu nie przyszłaś do mnie wczoraj ?
- Musiałam się pouczyć. - skłamała - Idę na śniadanie.
Zostawiła Pansy i zdziwionego Draco samych.
- Wiesz może co z Hermioną ? Ostatnio jest jakaś dziwna. Nie wiem o co chodzi, a wy się ostatnio przyjaźnicie, no nie ?
- Odwal się Draco. Sam z nią pogadaj. Nie będę waszym pośrednikiem.
I poszła. Draco zastanawiał się o co im chodzi. A tak w ogóle to czemu Hermiona się do niego nie odzywa ? Co on jej znowu zrobił ? Ta dziewczyna to jedna wielka zagadka. Ale za to ją kochał. Była dla niego jedyną dziewczyną na świecie. Tylko ona się liczyła. Tak myśląc, poszedł na śniadanie.
Przy stole Slytherinu cały czas o niej myślał i spoglądał w jej kierunku. Postanowił, że porozmawia z nią po zajęciach.

Po skończonych zajęciach Hermiona wracała do swojego dormitorium. Właśnie wchodziła do swojego pokoju, gdy usłyszała za sobą głos Dracona :
- Hermiono, czy możemy porozmawiać ?
- Muszę odrobić zadanie z transmutacji. - próbowała się wymigać.
- Proszę cię. To bardzo ważne.
Poszli do Pokoju Wspólnego Prefektów.
- No więc o co chodzi ? Nie mam za wiele czasu.
- To ty mi powiedz o co chodzi. Od jakiegoś czasu ignorujesz mnie. Miona, czy ja coś zrobiłem ? Powiedz mi, proszę.
- Nic się nie stało.
- Wiem, że coś jest na rzeczy. Powiedz, błagam. Ja muszę wiedzieć.
- No dobrze. Skoro tak bardzo chcesz wiedzieć to ci powiem. Zdradziłeś mnie, ot co.
- S-słucham ? - otworzył szeroko usta w geście zdziwienia.
- ZDRADZIŁEŚ MNIE, DUPKU ! ALE JA BYŁAM NAIWNA ! JAK MOGŁAM CI WIERZYĆ,  ŻE MNIE KOCHASZ ? TY NIGDY NIE LICZYŁEŚ SIĘ Z UCZUCIAMI INNYCH ! JESTEŚ ZAKOCHANYM W SOBIE DUPKIEM ARYSTOKRATĄ !! NIENAWIDZĘ CIĘ !
- Miona, ale co ty opowiadasz ? Ja miałem cię zdradzić ? Nigdy bym tego nie zrobił ! Przecież wiesz, że cię kocham ! Jesteś dla mnie jedyna, rozumiesz ? Nie mam pojęcia kto naopowiadał ci takich głupstw !
- Nikt nie musiał mi nic mówić ! Ja sama cię widziałam !
- Nie mogłaś mnie nigdzie widzieć, bo cię nie zdradziłem !
- Jak to nie ? Przecież widziałam jak przytulasz jakąś blondynkę ! Nie jestem ślepa !
- Blondynkę ? - zastanowił się - Musiałaś widzieć mnie z moją siostrą.
- Co ty pieprzysz ? Przecież ty nie masz siostry !
- Tak się składa, że mam. Ma na imię Amelia. Nikt o niej nie wie poza Diabłem. Uczy się we Francji. Przyjechała mnie odwiedzić. Przytuliłem ją dlatego, że była zrozpaczona. Chłopak ją rzucił. Jeśli chcesz ją poznać to nie ma sprawy. Mogę to zorganizować.
Hemiona słuchała tego z otwartymi ustami.
- Ale... ale... Czemu nikt o niej nie wie ?
- Dawniej gdyby Voldemort się o niej dowiedział, zabiłby ją.  Musieliśmy ją odesłać do Francji.
- Och Draco. Ja... przepraszam. - szepnęła, a oczach pojawiły się łzy. On podszedł do niej i mocno ją przytulił.
- Nic się nie stało. Naprawdę. Ja sam pewnie podobnie zareagowałbym w takiej sytuacji. Ale pamiętaj. Ja nigdy, przenigdy cię nie zdradzę. Nie wierz w to co mogliby powiedzieć ludzie. Bo jeśli mówiliby coś podobnego to robiliby to albo z zazdrości, albo z zemsty. - czule ją pocałował i otarł wierzchem dłoni łzy na jej policzkach.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Następnego ranka Draco obudził się pierwszy. Hermiona słodko spała. Pocałował ją w usta i powiedział :
- Wstawaj śpiochu.
- Nieee.
- Ojj tak. Pamiętasz jak ty mnie kiedyś wyrzuciłaś z łóżka ? No to teraz się odwdzięczę. Poza tym za jakąś godzinę będzie śniadanie. A jak znam ciebie to będziesz chciała się trochę ogarnąć.
- O Matko ! Czemu ty tak często masz rację  ?
- Wow ! Hermiona Granger przyznała mi rację ! - roześmiał się.
- Ech.. nie kpij. Idę do siebie, jak to ująłeś, ogarnąć się. - pokazała mu język i wyszła.
Szybko wykąpała się i ubrała.
 Stylizacja cała ja ;D
Wzięła torbę i wyszła. Draco czekał na nią przed drzwiami jej dormitorium.
- Kurczę, ale ja się tu naczekałem.
- Eee tam. Nie marudź. Mogłeś iść sam.
- Sam ? Nigdy w życiu.
I poszli. Gdy szli korytarzem natknęli się na Pansy.
- Hej, Miona ! Miałam po ciebie iść. - spojrzała na Draco - I co ? Wszystko sobie wyjaśniliście ?
- Tak. To było tylko nieporozumienie. - odrzekła Hermiona i uśmiechnęła się.
- Widzisz ? Mówiłam ci !
- Moment, moment. Od kiedy wy się tak przyjaźnicie, co ?
- Pogodziłyśmy się. A co ? Tylko ty jeden się niby zmieniłeś  ? Jak widać ja też.
- A to ciekawe. W życiu bym nie pomyślał. Ale niespodzianka.
Ruszyli w trójkę do Wielkiej Sali. Usiedli przy stole Ślizgonów. Do nich dołączyli się Blaise i Ginny.
- Witam moje gołąbeczki ! - wykrzyczał na cały głos Blaise, a wszyscy spojrzeli w ich kierunku. Zauważył, że Pansy Parkinson siedzi obok Hermiony. - Ojeje. A to co ? Pansy Parkinson siedzi obok Hermiony Granger ? Czekajcie. Poszukam mojego kalendarza i zapiszę - udał, że szuka czegoś w torbie, na co pozostała czwórka wybuchła śmiechem.
- Blaise, skarbie. Uspokój się. - powiedziała Hermiona
- Miona, piękna moja, nie da się. Diabeł to diabeł. Nic na to nie poradzisz.
Zaśmiali się. Śniadanie i reszta dnia minęły im normalnie. Śmiali się, dokuczali sobie. Cieszyli się swoją obecnością.
- Hermiono, czy będziemy mogły porozmawiać wieczorem ? - spytała Ginny
- Oczywiście, że tak. Chodźmy do mojego dormitorium.
Gdy dotarły Hermiona odezwała się :
- No to o co chodzi ? O czym chcesz rozmawiać ?
- Opowiedz mi o Pansy. O tym jak się pogodziłyście.
- No ja płakałam i ona to zobaczyła i...
-Jak to płakałaś ? Czemu ? - przerwała jej Ginny
- Bo... widziałam Draco z jakąś dziewczyną. Ale już wszystko w porządku wyjaśniliśmy sobie tą sytuację.
- CO ?
- No tak.. Ale czekaj, nie przerywaj mi. No więc ja płakałam. Ona powiedziała, że chce się pogodzić ze mną. Że chce szczęścia mojego i Draco. No i wyżaliłam się jej. Koniec historii.
- Powiedz mi tylko, dlaczego ty nie przyszłaś z tym do mnie  ? Przecież to ja jestem twoją przyjaciółką. Mi możesz powiedzieć wszystko.
- Nie wiem. Zrozum. Kiedy zobaczyłam Draco z tą dziewczyną byłam załamana. Myślałam tylko o tym, że mnie skrzywdził. Nie myślałam o tym do kogo mam pobiec się wypłakać. A ona była pierwszą osobą, którą wtedy spotkałam. Nie gniewaj się.
- No dobra. Rozumiem cię. Sama bym tak chyba postąpiła. Ale pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. W każdej sytuacji.
- Wiem. Pamiętam. Ale wiesz co  ? Ty też mogłabyś się zaprzyjaźnić z Pansy. Ona nie jest taka zła kiedy się ją pozna. Naprawdę.
- Może masz rację. Czas zakopać topór wojenny.
Po skończonej rozmowie Ginny wyszła, a Hermiona poszła do łazienki. Nalała wody do wanny i weszła do niej. Czuła jak jej mięśnie się rozluźniają. Gdy woda zrobiła się zimna., wyszła z wanny. Rozczesała mokre włosy, wysuszyła je i ubrała piżamę.
Stylizacja na noc.
Postanowiła iść spać do Dracona. Wyszła ze swojego dormitorium, przeszła przez korytarz i zapukała do drzwi. Usłyszała :
- Proszę !
Weszła. Draco właśnie wychodził z łazienki ubrany tylko w szare spodnie od dresu, a puchowy ręcznik miał zawieszony na szyi. Wyglądał bosko. Podeszła do niego, a on ją przytulił.
- Chodź spać. Jestem bardzo zmęczona.

Poszli się położyć i natychmiast zasnęli w swoich objęciach.

Po wielkich męczarniach dodaję rozdział 12 ! :)
Z radością stwierdzam, że to chyba mój najdłuższy rozdział ^^
Pozdrawiam czytających tego bloga ;D



wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział 11

Hermiona obudziła się dosyć wcześnie i stwierdziła, że Dracona nie ma w pokoju.
- Pewnie poszedł na spacer albo do Blaise'a - pomyślała.
Poszła umyć się i ubrać.
Stylizacja Another day in paradise
Gdy już była gotowa postanowiła, że pójdzie na błonia na spacer. Chciała przemyśleć to i owo.
Kochała Draco. Najbardziej na świecie. On zarzekał się, że kocha ją jeszcze mocniej niż ona jego. Byli dla siebie stworzeni. Jednak przeczuwała, że niedługo stanie się coś złego. Ale tak właściwie to czemu o tym myśli ? Przecież najbardziej liczy się uczucie, które jest między nimi. Są zaręczeni. Planują wspólną przyszłość. A jednak coś nie dawało jej spokoju. Tylko co ? Ach te głupie przeczucia. trzeba się ich wyzbyć. Jak najszybciej.
Zrobiło jej się zimno i uznała, że czas już wrócić do zamku.  Za jakieś 2 godziny miały zacząć się zajęcia. Musiała jeszcze zjeść śniadanie. No i oczywiście znaleźć Draco. Ciekawe gdzie się szwendał o tej porze. A jeśli coś przed nią ukrywa ? Niee.. Niemożliwe.
Korytarze były wciąż puste. Dopiero za godzinę miało rozpocząć się śniadanie. Postanowiła pójść na skróty.
Szła  wciąż rozmyślając. I nagle stanęła jak wryta. Co to spowodowało ? Oczywiście widok przytulającej się par. Podniosła głowę i ujrzała platynowe włosy jej narzeczonego. Nie mogła nic powiedzieć ani się ruszyć. Łzy zaczęły powoli skapywać z jej policzków.
Draco. To on. On i jakaś panienka.
Przetarła oczy i uszczypnęła się w ramię. Może to tylko sen. Otwarła oczy, a widok nadal się nie zmieniał. Nawet nie zorientowała się kiedy zaczęła biec. Biegła szybko w nieznanym nikomu kierunku. Biegła póki nie natknęła się na kogoś. Podniosła zapłakane oczy.
- Granger ? A ty co tak beczysz ? - odezwała się Pansy Parkinson
- Nie twój zakichany interes !
- Chodzi o Draco ? Hm.. Wiesz przecież, że chcę jego szczęścia. A skoro on jest szczęśliwy z tobą no to chcę też twojego szczęścia. I tak miałam zamiar pójść do ciebie i cię przeprosić. No wiesz.. Jest po wojnie, a ja nadal nie zebrałam się na odwagę i nie poszłam żeby przeprosić cię za te wszystkie lata bezsensownego znęcania się nad tobą. No więc teraz przyszła pora. Przepraszam. Wybaczysz mi ?
Hermiona wybałuszyła na nią oczy i zastanowiła się co ma jej odpowiedzieć.
- Wiesz no.. W sumie to mogę ci wybaczyć.
- Nawet nie wiesz jak mi ulżyło !
Pansy przytuliła Hermionę.
- A teraz opowiadaj co się stało. Chodź znajdziemy jakaś pustą klasę i pogadamy.
- Ok.
- No więc ? Co się stało ?
- Ja.. ja.. ja.. wi-widziałam Draco obejmującego ja-jakąś dziewczynę. - odpowiedziała w końcu między napadami płaczu.
- CO ? To niemożliwe. Po prostu nie realne ! On nie jest taki ! Wierz mi. Znam go trochę dłużej niż ty.
- Przecież wiem co widziałam !
- To na pewno da się jakoś wyjaśnić. Ale teraz chodź. Musisz się ogarnąć i pójść na zajęcia. Nie daj po sobie poznać, że coś jest nie tak. Ja to wszystko załatwię.
- Dzie-dzięki.
- Nie ma sprawy - uśmiechnęła się Pansy i poszły do swoich dormitoriów przebrać się na lekcje.
Hermiona ubrała wygodne ciuchy
Stylizacja Z luzem ;p
Zrobiła lekki makijaż żeby ukryć to, że płakała.
Poszła na śniadanie. Spojrzała na stół Ślizgonów. Draco jeszcze nie było. Zauważyła Pansy machającą i uśmiechającą się do niej ciepło. Odpowiedziała jej tym samym.
W tej chwili do Wielkiej Sali wszedł bosko przystojny blondyn.
Ciekawe gdzie zgubił swoją laleczkę - pomyślała.
Podszedł do niej. Pocałował ją w usta. Ona nie odwzajemniła pocałunku. Próbowała się uśmiechnąć, ale wyszedł z tego tylko grymas.
- Hej, skarbie. Jak tam ? Przepraszam, że wyszedłem zanim się obudziłaś, ale miałem coś do załatwienia.
- Nie ma sprawy.
On najwidoczniej nie zauważył jej ponurego humoru.
- Ehh.. Niech się wypcha - mruknęła.
- Coś mówiłaś  ?
- Co  ? Nie, nie. - z uśmiechu znów nici.
Pocałował ją w policzek. Wstała.
- Dokąd idziesz  ?
- Na lekcje. Jak chcesz to chodź. Nie mam zamiaru na ciebie czekać.
I poszła. A zdziwiony Draco za nią. Hormony - pomyślał.
- Muszę być twardą. Muszę być twarda. Twarda. Twarda.- powtarzała jak mantrę, mrucząc. Tak naprawdę chciało jej się płakać. Miało być tak idealnie. A jednak poranne przypuszczenia sprawdziły się. Nie no. To musi być snem. Znów uszczypnęła się w ramię. A jednak nie. Trudno. Będzie musiała sobie jakoś z tym poradzić. Ale co zrobić ?  Zostać z nim i patrzeć jak przyprawia jej rogi czy może odejść ? Będzie musiała o tym pomyśleć. A najlepszym miejscem jest oczywiście biblioteka.
Lekcje minęły jak z bicza strzelił. Nadspodziewanie szybko. Po zakończonych zajęciach pobiegła szybko do biblioteki mówiąc Draconowi, że musi coś załatwić.
Tam znów spotkała Pansy. Ta jej poradziła żeby się nie poddawała, a ona to wszystko załatwi.
- Ciekawe jak ? - szeptał rozsądek. - No nic. Niech robi co chce. Muszę zdać się na jej pomoc.


Jest ! ;) Polecam wszystkie blogi, które zapewne widzicie na pasku obok. Wszystkie są o tematyce Dramione.
Hm.. I "dziękuję" Pauli za tak mocne uderzenie mnie kolanem w łydkę, że mam sinika. Nie pytajcie jak ona to zrobiła, ale zrobiła. Wiem, znów krótki rozdział. Sorki. ;D

sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 10

Nie posiadał się ze szczęścia. Dziewczyna, którą kocha nad życie właśnie powiedziała "tak" na jego zaręczyny. W myślach układał plany na przyszłość. Wezmą skromny ślub, kupią ogromny dom i będą mieć gromadkę dzieci. Czyż to nie wspaniałe wiedzieć, że to szczęście prawdopodobnie będzie trwało wiecznie ? On i jego narzeczona, a wkrótce żona. Na zawsze. Razem będą szli przez życie. Razem będą pokonywać przeszkody.
- Kocham cię ! - wykrzyknął Draco.
- Ja ciebie też - i znów go pocałowała.
- Dobra, gołąbeczki. Czas się bawić. Później będzie czas na pieszczoty. - wypowiedział rechocząc Blaise, a inni mu zawtórowali.
- Czy zechciałabyś ze mną zatańczyć ? - spytał Draco Hermionę.
- Oczywiście.
Przetańczyli kilka piosenek, aż zmęczyli się i poszli się napić. Przy bufecie spotkali Ginny i Blaise'a.

- Cześć zakochańce.
- Diabełku. A ty to co ? Masz Ginny. Nie jesteś w niej zakochany ?
- Pytanie. Oczywiście, że jestem. - uśmiechnął się słodko Blaise, a Ginny go pocałowała.
- No to my spadamy. Na razie. - Draco i Hermiona poszli tańczyć. Tańczyli aż do rana. W końcu uznali, że chce się im spać i poszli do dormitorium dziewczyny. Bardzo szybko zasnęli. 
Hermiona już nie śniła o zaręczynach, gdyż ten sen stał się rzeczywistością. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wstała wcześniej niż Dracon. Myślała o tym co ją czeka. Po ukończeniu szkoły ślub, później zakup domu i wreszcie gromadka dzieci. Jakie to wspaniałe uczucie. Draco Malfoy, który jest jak bóg dla wszystkich nastolatek wybrał właśnie ją. Miała nadzieję, że nic tego nigdy nie zniszczy. Ale to nie czas na czarne myśli.

Spał tak słodko jak dziecko. Jego twarz wyglądała jak twarz anioła. Gdy spał był taki spokojny. W dodatku uśmiechał się przez sen. Pewnie śniło mu się coś dobrego. Kto wie ? Może ich wspólna przyszłość ?

Obudziła go pocałunkiem w policzek. 
- Nie teraz, mamooo. - wymruczał przez sen.
- Wstawaj, skarbie. 
- Mamooo. Mam dziś wolne.
- Nie jestem twoją mamą, kotku.
Otworzył oczy.
- Ooo.. Hej. - wymruczał
- No hej, śpiochu. I jak się czuje mój narzeczony ? - uśmiechnęła się szeroko.
- Ogółem dobrze, tylko głowa mnie trochę boli. 
- Czekaj. Zaraz podam ci eliksir.
- Jesteś aniołem.
- Z grzeczności nie zaprzeczę.
Wypił eliksir, a Hermiona poszła do łazienki wykąpać się i ubrać. Postanowiła wybrać luźne i wygodne ciuchy. 
Stylizacja na luzie :)

Gdy wyszła z łazienki, zauważyła, że Draco nie ma w pokoju. 
- Pewnie poszedł do siebie.W końcu on też musi się w coś ubrać.
Naszły ją dziwne myśli. Jeszcze nie poznała matki Dracona. Ciekawe, czy ona ją zaakceptuje ? Co prawda jest po wojnie i czystość krwi nie ma już znaczenia. No ale.. I tak są obawy. Wiadomo. W końcu to przyszła teściowa. Tak zamyślona zeszła na śniadanie. W Wielkiej Sali spotkała wszystkich, którzy byli wczoraj na imprezie. Siedzieli przy stole Gryfonów. Rozmawiali i głośno się śmiali. 
- Cześć wszystkim.
- Cześć - odpowiedzieli chórkiem, a Draco podszedł do niej i pocałował ją w policzek. Na ten widok wszystkie dziewczyny w Wielkiej Sali syknęły ze złości. 
- No i jak tam ? Widziałaś już prezenty ?
- Przepraszam. Jakoś wyleciało mi to z głowy. Zobaczę po śniadaniu. 
- Najpierw otwórz ten ode mnie. Jest bardzo oryginalny i jedyny w swoim rodzaju. - powiedział Blaise.
- Już się boję. Co ty tam mogłeś wymyślić ?
- Zobaczysz. Ale wierz mi. Ucieszysz się.
- W takim razie nie mogę się doczekać.
Na takich rozmowach upłynęło im śniadanie. Draco i Hermiona poszli do Pokoju Wspólnego Prefektów.W jednym z rogów pokoju stała sterta prezentów. Otwierała wszystkie prezenty po kolei, aż natrafiła na ten o Zabiniego. Odpakowała kartonik z dziurkami i zobaczyła w koszyczku dwa małe kotki z przywiązanymi do szyi czerwonymi kokardkami. Jeden kot był biały z szarymi oczami, a drugi brązowy z czekoladowymi oczami. Takimi jak oczy Dracona i Hermiony.

- Ojej ! - pisnęła z radości Hermiona. 
- Ach ten Diabeł. On to ma pomysły. Ale swoją drogą to są słodkie. 
- Naprawdę ci się podobają ?
- Naprawdę. Lubię koty. Kiedy tu, w Hogwarcie przychodził do mnie rudy kot. Chyba mnie lubił. Miał troszkę krzywe łapki. Ale ja też go lubiłem.
- Rudy ? Z krzywymi łapami ? To mój Krzywołap !
- Widzisz ? Nawet kot nas połączył.  A zauważyłaś, że te koty są do nas podobne ? Jeden ma białą sierść i szare oczy. Tak jak ja. Drugi brązową sierść i czekoladowe oczy. Tak jak ty.
- Faktycznie ! Diabeł jest kochany.
- A ja to nie ? 
- Ale ty jeszcze bardziej. W końcu jesteś moim narzeczonym. Chodźmy do Blaise'a. Muszę mu podziękować.
Poszli do lochów. Weszli do Pokoju Wspólnego Ślizgonów. Na fotelu przed kominkiem siedzieli Blaise i Ginny. 
- Diable ! - powiedziała groźnie Hermiona.
- C-co ? - wystraszył się Blaise.
- Jak mogłeś ? Jak mogłeś dać mi tak niesamowity prezent ? - rzuciła mu się na szyję. - Są wspaniałe !
- Cieszę się, że ci się podobają. - odetchnął z ulgą i uśmiechnął się łobuzersko - Yyy.. Miona. Dusisz mnie.
- Ojej. Przepraszam.
- Dał ci koty ? - odezwała się Ginny
- Nooo tak. A co ?
- Nic, nic. Fajny prezent. Czemu nic mi nie powiedziałeś  ?
- Bo to miała być niespodzianka dla wszystkich.
- No chyba, że tak.  

Dzień minął im na przekomarzaniu się. 
Draco i Hermiona właśnie szli do Pokoju Wspólnego Prefektów. Dziewczyna była dziwnie nieobecna.
- Kochanie, czy coś się stało ? - spytał z troską w głosie chłopak.
- Nieee nic. 
- Ej. Przecież widzę, że coś cię dręczy.
- To nie ważne.
- Ważne. Mów. Przecież jestem od tego, żeby cię słuchać.
- Ok. Boję się...
- Czego się boisz ?
- Spotkania z twoją matką. Zastanawiam się czy ona mnie zaakceptuje. 
- Na pewno tak będzie. Zobaczysz. Po zakończeniu szkoły pojedziemy do niej. Wiesz ? Nie jest taka zła na jaką wygląda. Nie masz się czego bać. Czystość krwi nie ma znaczenia. Ja jestem tego najlepszym przykładem.
- Skoro tak mówisz.
- No pewnie, że tak. Będzie dobrze. Na pewno. 


Dodałam nowy rozdział na dzień dziecka. :D Zostawiajcie po sobie jakieś komentarze. Z góry dzięki. I przepraszam, że rozdziały są takie krótkie. :)