Hermiona obudziła się dosyć wcześnie i stwierdziła, że Dracona nie ma w pokoju.
- Pewnie poszedł na spacer albo do Blaise'a - pomyślała.
Poszła umyć się i ubrać.
Gdy już była gotowa postanowiła, że pójdzie na błonia na spacer. Chciała przemyśleć to i owo.
Kochała Draco. Najbardziej na świecie. On zarzekał się, że kocha ją jeszcze mocniej niż ona jego. Byli dla siebie stworzeni. Jednak przeczuwała, że niedługo stanie się coś złego. Ale tak właściwie to czemu o tym myśli ? Przecież najbardziej liczy się uczucie, które jest między nimi. Są zaręczeni. Planują wspólną przyszłość. A jednak coś nie dawało jej spokoju. Tylko co ? Ach te głupie przeczucia. trzeba się ich wyzbyć. Jak najszybciej.
Zrobiło jej się zimno i uznała, że czas już wrócić do zamku. Za jakieś 2 godziny miały zacząć się zajęcia. Musiała jeszcze zjeść śniadanie. No i oczywiście znaleźć Draco. Ciekawe gdzie się szwendał o tej porze. A jeśli coś przed nią ukrywa ? Niee.. Niemożliwe.
Korytarze były wciąż puste. Dopiero za godzinę miało rozpocząć się śniadanie. Postanowiła pójść na skróty.
Szła wciąż rozmyślając. I nagle stanęła jak wryta. Co to spowodowało ? Oczywiście widok przytulającej się par. Podniosła głowę i ujrzała platynowe włosy jej narzeczonego. Nie mogła nic powiedzieć ani się ruszyć. Łzy zaczęły powoli skapywać z jej policzków.
Draco. To on. On i jakaś panienka.
Przetarła oczy i uszczypnęła się w ramię. Może to tylko sen. Otwarła oczy, a widok nadal się nie zmieniał. Nawet nie zorientowała się kiedy zaczęła biec. Biegła szybko w nieznanym nikomu kierunku. Biegła póki nie natknęła się na kogoś. Podniosła zapłakane oczy.
- Granger ? A ty co tak beczysz ? - odezwała się Pansy Parkinson
- Nie twój zakichany interes !
- Chodzi o Draco ? Hm.. Wiesz przecież, że chcę jego szczęścia. A skoro on jest szczęśliwy z tobą no to chcę też twojego szczęścia. I tak miałam zamiar pójść do ciebie i cię przeprosić. No wiesz.. Jest po wojnie, a ja nadal nie zebrałam się na odwagę i nie poszłam żeby przeprosić cię za te wszystkie lata bezsensownego znęcania się nad tobą. No więc teraz przyszła pora. Przepraszam. Wybaczysz mi ?
Hermiona wybałuszyła na nią oczy i zastanowiła się co ma jej odpowiedzieć.
- Wiesz no.. W sumie to mogę ci wybaczyć.
- Nawet nie wiesz jak mi ulżyło !
Pansy przytuliła Hermionę.
- A teraz opowiadaj co się stało. Chodź znajdziemy jakaś pustą klasę i pogadamy.
- Ok.
- No więc ? Co się stało ?
- Ja.. ja.. ja.. wi-widziałam Draco obejmującego ja-jakąś dziewczynę. - odpowiedziała w końcu między napadami płaczu.
- CO ? To niemożliwe. Po prostu nie realne ! On nie jest taki ! Wierz mi. Znam go trochę dłużej niż ty.
- Przecież wiem co widziałam !
- To na pewno da się jakoś wyjaśnić. Ale teraz chodź. Musisz się ogarnąć i pójść na zajęcia. Nie daj po sobie poznać, że coś jest nie tak. Ja to wszystko załatwię.
- Dzie-dzięki.
- Nie ma sprawy - uśmiechnęła się Pansy i poszły do swoich dormitoriów przebrać się na lekcje.
Hermiona ubrała wygodne ciuchy
Zrobiła lekki makijaż żeby ukryć to, że płakała.
Poszła na śniadanie. Spojrzała na stół Ślizgonów. Draco jeszcze nie było. Zauważyła Pansy machającą i uśmiechającą się do niej ciepło. Odpowiedziała jej tym samym.
W tej chwili do Wielkiej Sali wszedł bosko przystojny blondyn.
Ciekawe gdzie zgubił swoją laleczkę - pomyślała.
Podszedł do niej. Pocałował ją w usta. Ona nie odwzajemniła pocałunku. Próbowała się uśmiechnąć, ale wyszedł z tego tylko grymas.
- Hej, skarbie. Jak tam ? Przepraszam, że wyszedłem zanim się obudziłaś, ale miałem coś do załatwienia.
- Nie ma sprawy.
On najwidoczniej nie zauważył jej ponurego humoru.
- Ehh.. Niech się wypcha - mruknęła.
- Coś mówiłaś ?
- Co ? Nie, nie. - z uśmiechu znów nici.
Pocałował ją w policzek. Wstała.
- Dokąd idziesz ?
- Na lekcje. Jak chcesz to chodź. Nie mam zamiaru na ciebie czekać.
I poszła. A zdziwiony Draco za nią. Hormony - pomyślał.
- Muszę być twardą. Muszę być twarda. Twarda. Twarda.- powtarzała jak mantrę, mrucząc. Tak naprawdę chciało jej się płakać. Miało być tak idealnie. A jednak poranne przypuszczenia sprawdziły się. Nie no. To musi być snem. Znów uszczypnęła się w ramię. A jednak nie. Trudno. Będzie musiała sobie jakoś z tym poradzić. Ale co zrobić ? Zostać z nim i patrzeć jak przyprawia jej rogi czy może odejść ? Będzie musiała o tym pomyśleć. A najlepszym miejscem jest oczywiście biblioteka.
Lekcje minęły jak z bicza strzelił. Nadspodziewanie szybko. Po zakończonych zajęciach pobiegła szybko do biblioteki mówiąc Draconowi, że musi coś załatwić.
Tam znów spotkała Pansy. Ta jej poradziła żeby się nie poddawała, a ona to wszystko załatwi.
- Ciekawe jak ? - szeptał rozsądek. - No nic. Niech robi co chce. Muszę zdać się na jej pomoc.
Jest ! ;) Polecam wszystkie blogi, które zapewne widzicie na pasku obok. Wszystkie są o tematyce Dramione.
Hm.. I "dziękuję" Pauli za tak mocne uderzenie mnie kolanem w łydkę, że mam sinika. Nie pytajcie jak ona to zrobiła, ale zrobiła. Wiem, znów krótki rozdział. Sorki. ;D