sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 10

Nie posiadał się ze szczęścia. Dziewczyna, którą kocha nad życie właśnie powiedziała "tak" na jego zaręczyny. W myślach układał plany na przyszłość. Wezmą skromny ślub, kupią ogromny dom i będą mieć gromadkę dzieci. Czyż to nie wspaniałe wiedzieć, że to szczęście prawdopodobnie będzie trwało wiecznie ? On i jego narzeczona, a wkrótce żona. Na zawsze. Razem będą szli przez życie. Razem będą pokonywać przeszkody.
- Kocham cię ! - wykrzyknął Draco.
- Ja ciebie też - i znów go pocałowała.
- Dobra, gołąbeczki. Czas się bawić. Później będzie czas na pieszczoty. - wypowiedział rechocząc Blaise, a inni mu zawtórowali.
- Czy zechciałabyś ze mną zatańczyć ? - spytał Draco Hermionę.
- Oczywiście.
Przetańczyli kilka piosenek, aż zmęczyli się i poszli się napić. Przy bufecie spotkali Ginny i Blaise'a.

- Cześć zakochańce.
- Diabełku. A ty to co ? Masz Ginny. Nie jesteś w niej zakochany ?
- Pytanie. Oczywiście, że jestem. - uśmiechnął się słodko Blaise, a Ginny go pocałowała.
- No to my spadamy. Na razie. - Draco i Hermiona poszli tańczyć. Tańczyli aż do rana. W końcu uznali, że chce się im spać i poszli do dormitorium dziewczyny. Bardzo szybko zasnęli. 
Hermiona już nie śniła o zaręczynach, gdyż ten sen stał się rzeczywistością. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wstała wcześniej niż Dracon. Myślała o tym co ją czeka. Po ukończeniu szkoły ślub, później zakup domu i wreszcie gromadka dzieci. Jakie to wspaniałe uczucie. Draco Malfoy, który jest jak bóg dla wszystkich nastolatek wybrał właśnie ją. Miała nadzieję, że nic tego nigdy nie zniszczy. Ale to nie czas na czarne myśli.

Spał tak słodko jak dziecko. Jego twarz wyglądała jak twarz anioła. Gdy spał był taki spokojny. W dodatku uśmiechał się przez sen. Pewnie śniło mu się coś dobrego. Kto wie ? Może ich wspólna przyszłość ?

Obudziła go pocałunkiem w policzek. 
- Nie teraz, mamooo. - wymruczał przez sen.
- Wstawaj, skarbie. 
- Mamooo. Mam dziś wolne.
- Nie jestem twoją mamą, kotku.
Otworzył oczy.
- Ooo.. Hej. - wymruczał
- No hej, śpiochu. I jak się czuje mój narzeczony ? - uśmiechnęła się szeroko.
- Ogółem dobrze, tylko głowa mnie trochę boli. 
- Czekaj. Zaraz podam ci eliksir.
- Jesteś aniołem.
- Z grzeczności nie zaprzeczę.
Wypił eliksir, a Hermiona poszła do łazienki wykąpać się i ubrać. Postanowiła wybrać luźne i wygodne ciuchy. 
Stylizacja na luzie :)

Gdy wyszła z łazienki, zauważyła, że Draco nie ma w pokoju. 
- Pewnie poszedł do siebie.W końcu on też musi się w coś ubrać.
Naszły ją dziwne myśli. Jeszcze nie poznała matki Dracona. Ciekawe, czy ona ją zaakceptuje ? Co prawda jest po wojnie i czystość krwi nie ma już znaczenia. No ale.. I tak są obawy. Wiadomo. W końcu to przyszła teściowa. Tak zamyślona zeszła na śniadanie. W Wielkiej Sali spotkała wszystkich, którzy byli wczoraj na imprezie. Siedzieli przy stole Gryfonów. Rozmawiali i głośno się śmiali. 
- Cześć wszystkim.
- Cześć - odpowiedzieli chórkiem, a Draco podszedł do niej i pocałował ją w policzek. Na ten widok wszystkie dziewczyny w Wielkiej Sali syknęły ze złości. 
- No i jak tam ? Widziałaś już prezenty ?
- Przepraszam. Jakoś wyleciało mi to z głowy. Zobaczę po śniadaniu. 
- Najpierw otwórz ten ode mnie. Jest bardzo oryginalny i jedyny w swoim rodzaju. - powiedział Blaise.
- Już się boję. Co ty tam mogłeś wymyślić ?
- Zobaczysz. Ale wierz mi. Ucieszysz się.
- W takim razie nie mogę się doczekać.
Na takich rozmowach upłynęło im śniadanie. Draco i Hermiona poszli do Pokoju Wspólnego Prefektów.W jednym z rogów pokoju stała sterta prezentów. Otwierała wszystkie prezenty po kolei, aż natrafiła na ten o Zabiniego. Odpakowała kartonik z dziurkami i zobaczyła w koszyczku dwa małe kotki z przywiązanymi do szyi czerwonymi kokardkami. Jeden kot był biały z szarymi oczami, a drugi brązowy z czekoladowymi oczami. Takimi jak oczy Dracona i Hermiony.

- Ojej ! - pisnęła z radości Hermiona. 
- Ach ten Diabeł. On to ma pomysły. Ale swoją drogą to są słodkie. 
- Naprawdę ci się podobają ?
- Naprawdę. Lubię koty. Kiedy tu, w Hogwarcie przychodził do mnie rudy kot. Chyba mnie lubił. Miał troszkę krzywe łapki. Ale ja też go lubiłem.
- Rudy ? Z krzywymi łapami ? To mój Krzywołap !
- Widzisz ? Nawet kot nas połączył.  A zauważyłaś, że te koty są do nas podobne ? Jeden ma białą sierść i szare oczy. Tak jak ja. Drugi brązową sierść i czekoladowe oczy. Tak jak ty.
- Faktycznie ! Diabeł jest kochany.
- A ja to nie ? 
- Ale ty jeszcze bardziej. W końcu jesteś moim narzeczonym. Chodźmy do Blaise'a. Muszę mu podziękować.
Poszli do lochów. Weszli do Pokoju Wspólnego Ślizgonów. Na fotelu przed kominkiem siedzieli Blaise i Ginny. 
- Diable ! - powiedziała groźnie Hermiona.
- C-co ? - wystraszył się Blaise.
- Jak mogłeś ? Jak mogłeś dać mi tak niesamowity prezent ? - rzuciła mu się na szyję. - Są wspaniałe !
- Cieszę się, że ci się podobają. - odetchnął z ulgą i uśmiechnął się łobuzersko - Yyy.. Miona. Dusisz mnie.
- Ojej. Przepraszam.
- Dał ci koty ? - odezwała się Ginny
- Nooo tak. A co ?
- Nic, nic. Fajny prezent. Czemu nic mi nie powiedziałeś  ?
- Bo to miała być niespodzianka dla wszystkich.
- No chyba, że tak.  

Dzień minął im na przekomarzaniu się. 
Draco i Hermiona właśnie szli do Pokoju Wspólnego Prefektów. Dziewczyna była dziwnie nieobecna.
- Kochanie, czy coś się stało ? - spytał z troską w głosie chłopak.
- Nieee nic. 
- Ej. Przecież widzę, że coś cię dręczy.
- To nie ważne.
- Ważne. Mów. Przecież jestem od tego, żeby cię słuchać.
- Ok. Boję się...
- Czego się boisz ?
- Spotkania z twoją matką. Zastanawiam się czy ona mnie zaakceptuje. 
- Na pewno tak będzie. Zobaczysz. Po zakończeniu szkoły pojedziemy do niej. Wiesz ? Nie jest taka zła na jaką wygląda. Nie masz się czego bać. Czystość krwi nie ma znaczenia. Ja jestem tego najlepszym przykładem.
- Skoro tak mówisz.
- No pewnie, że tak. Będzie dobrze. Na pewno. 


Dodałam nowy rozdział na dzień dziecka. :D Zostawiajcie po sobie jakieś komentarze. Z góry dzięki. I przepraszam, że rozdziały są takie krótkie. :)