czwartek, 19 czerwca 2014

Miniaturka 7 - Marzenie

Płakała. Który to już raz? Ciężko to zliczyć. Chłopak, czy też już mężczyzna, w którym była zakochana po uszy, nie zwracał na nią uwagi. Już niedługo mieli nie widzieć się przez dwa miesiące. Całe szczęście, że pójdą do tej samej szkoły. Ona z jednej strony się z tego cieszyła, a z drugiej nie. Patrzenie na niego bolało, ale myśl, że będzie go widywać nieco podnosiła na duchu.
Nienawidziła myśli, że on rozmawia z innymi dziewczynami, a z nią tylko mimochodem. Ona nie potrafiła rozmawiać z chłopakami. Niestety. Była zbyt nieśmiała. Nigdy nie wyznała mu swoich uczuć. Bo przecież po co? Na pewno ją wyśmieje, a ona i tak nie ma odwagi. Ona twierdziła, że ten pierwszy krok powinien zrobić właśnie chłopak. To takie staroświeckie, ale skoro nie ma się odwagi, to chyba nie da się być zwolennikiem czegoś przeciwnego. Kochała go całego. Jego poczucie humoru, jego piękne ciało i ten śmiech. Śmiech ukochanej osoby. Tylko czy to prawdziwa miłość, czy tylko zauroczenie? Nie wiedziała. Ale wiedziała, że oddałaby wszystko, by tylko być z nim. Śmiać się razem z nim i troszczyć się o niego. Jednak los przygotował pewnie dla niej coś innego. Ale co? Z czym jeszcze przyjdzie jej się zmierzyć? Gdyby zobaczyła jego i jakąś dziewczynę trzymających się za ręce, rozsypałaby się. Oczywiście nie pokazywałaby tego, ale w środku czułaby przeraźliwą pustkę.
Siedziała na trawie. Musiała wyjść z domu, by nikt nie wiedział, że płakała. Nie mogła już dłużej wytrzymać Ta bezsilność odbierała jej siły. Poszła na pola, bo tam rzadko ktoś się pojawiał. Ukryła twarz w dłoniach i rozpłakała się na dobre. Tak bardzo chciała mieć go obok siebie! Czemu była taka... słaba?
Usłyszała czyjeś kroki. Otarła twarz ręka, spojrzała i ujrzała jego. Patrzyła jak idzie w jej kierunku i nie mogła uwierzyć. Co on tam robił?
- Cześć.
- Co ty tu robisz?
- Szukałem cię. Twoja mama powiedziała mi, że cię tu znajdę.
- Czego chcesz ?
- Musimy porozmawiać.
- Niczego nie musimy. Ja nie muszę.
- Proszę. To dla mnie ważne.
- I co z tego ?
Zaczęła iść.
- Zaczekaj! - zawołał za nią, ale ona się nie zatrzymała.
Podbiegł do niej, złapał ją za rękę i obrócił w swoją stronę. Spojrzał na jej twarz i powiedział :
- Płakałaś... Dlaczego?
- Nie twoja sprawa, rozumiesz?
- Błagam, daj mi pięć minut, a później dam ci spokój.
- Pięć minut i ani sekundy więcej, więc streszczaj się.
- Dobrze. Tylko proszę, nie przerywaj mi.
- Coś dużo tych próśb. - stwierdziła ironicznie.
- Szukałem cię, żeby coś ci powiedzieć. Możesz mnie wyśmiać, ale muszę w końcu to powiedzieć. Kocham cię. Odkąd cię poznałem, nie mogę przestać o tobie myśleć. Nie mogłem zebrać się na odwagę, żeby ci to powiedzieć, ale stwierdziłem, że nie ma na co czekać. Życie jest za krótkie, żeby mieć wątpliwości. Wierz mi lub nie, ale jesteś dla mnie naprawdę najważniejsza.
Łzy płynęły po jej bladych policzkach.
- Powiesz coś, czy mam już sobie iść?
- Nic nie powiem. Nie ma słów, które mogłyby określić to, co w tej chwili czuję.
Rzuciła mu się na szyję i wtuliła się w niego.
- Tyle czekałam na ten moment! Nie miałam odwagi, by powiedzieć ci to samo. Kocham cię.
Odsunął ją lekko od siebie i pocałował jej usta, a ona oddawała delikatne pocałunki.


- A więc mówisz, że rozmawiałeś z moją mamą?
- Tak. Kiedy powiedziałem jej co do ciebie czuję, od razu powiedziała mi gdzie jesteś. Co prawda była w szoku, ale... damy sobie z tym radę.

To nie jest Dramione. To miniaturka oparta na tym co naprawdę czuję i na tym o czym marzę. Podczas pisania rozpłakałam się.
Wiem, że miniaturka jest bardzo krótka, ale ja tak już chyba mam. Krótko, zwięźle i na temat. Tak wygląda moje życie. Ale co poradzić?
Całuski, Dramione True Love <3